Jeśli kochacie Portugalię, ale też macie słabość do włoskich klimatów, to koniecznie sięgnijcie po książki Tabucchiego! Jest to włoski mistrz opowiadań urodzony w Pizie, który z miłości do Portugalii nauczył się portugalskiego i przeniósł się do Lizbony. Ba! Mało tego! Tabucchi stał się wykładowcą i tłumaczem języka portugalskiego. Wiele więc jest w jego książkach wątków rodem z Portugalii, ale siłą rzeczy także i z Włoch. Połączenie idealne!

WIĘCEJ O AUTORZE

Tabucchi, ach Tabucchi! To jeden z tych wielkich pisarzy minionego stulecia! Wykładał język portugalski i literaturę portugalską w Genui i Sienie. Zafascynował się genialnym portugalskim pisarzem Fernando Pessoa, gdy uczęszczał na Sorbonę. Odtąd krok po kroku stał się specjalistą „w sprawie Pessoi”. Tłumaczył jego dzieła i żył jego twórczością. Mieszkał w Lizbonie i ożenił się z Portugalką. Często zabierał głos we włoskiej prasie na temat drażliwych kwestii politycznych i społecznych. Niestety cierpiał na raka i po długiej chorobie zmarł w Lizbonie w 2012. Jego żona nadal mieszka w stolicy Portugalii i uczęszcza na spotkania literackie.

OPOWIADANIA ILUSTROWANE

Koncepcja „Opowiadań Ilustrowanych” jest następująca: każda ilustracja w książce otwiera inną historię, która w jakiś sposób inspirowana jest zamieszczonym na początku obrazem. Może być to drobiazg, który pobudził wyobraźnię autora do powstania opowiadania. Tabucchi we wstępie zaznacza: „Przestrzenią pisma jest wyobraźnia wykraczająca poza obraz, to opowieść o postaciach, lecz również o ich przeciwieństwie i zwielokrotnieniu, opowieść o otaczającym je nieznanym”.* Stąd skojarzenia z ilustracją bywają niekiedy bardzo dalekie, co przemawia na korzyść opowiadań, bo nas po prostu zaskakują. Na kartach „Opowiadań…” pojawiają się malarze włoscy, portugalscy (kilka słów o nich poniżej) oraz latynoamerykańscy. Co ciekawe wsród wielu bohaterów opowiadań jest i wspominany wyżej Fernando Pessoa. To akurat bardzo portugalski akcent.

Jest kilka opowiadań, w których znajduje się chociaż niewielka wzmianka o Portugalii albo jakiś szczegół pozwala nam myśleć, że jesteśmy w Portugalii. Moją szczególną uwagę zwróciło opowiadanie: „Śniąc wraz z Dacostą”, ponieważ oprócz tego, że znajdujemy się we śnie tytułowego malarza Dacosty, to akcja opowiadania toczy się na Azorach. Rzadko w literaturze nawet portugalskiej spotykam Azory. Gdy mowa o wyspach portugalskich to raczej jest to Madera, dlatego niemal ekscytujące są te niektóre opisy Tabucchiego: „Była to azorska noc, niebieska i zielona. W krajobrazie widniał księżyc, a na księżycu rysowała się twarz chłopca.” ** Autor potrafi także rozbawić np. w tekście „Przybył Pan Pereira” tytułowy Pereira, postać z obrazu, materializuje się na lizbońskiej ulicy i sam jest tym zaskoczony podobnie jak drugi bohater, który zwie się… Tabuccchi! Tabucchi często wędruje w opowiadaniach przez oniryczne światy do tego stopnia, że czytelnik już sam nie wie, która przestrzeń jest właściwa. Często także umieszcza siebie jako bohatera zdarzeń.

Lubię w książce różnorodność i mnogość historii, a także to, że autor nie zamknął się wyłącznie na Portugalię i dużo tu „śródziemnomorskości”. Co chwilę wieje sirocco lub mistral, bohater przygotowuje spaghetti popijając je winem, plączą się hiszpańskie i francuskie cytaty. To jest coś, co potrafią tylko wielcy – pisać tak uniwersalnie jak właśnie Tabucchi.

Dois limões em férias
António Dacosta

MALARSKIE INSPIRACJE

Dzięki ilustracjom wykorzystanym do opowiadań odkryłam kilku portugalskich malarzy. Książka stała się dla mnie cennym tropem, bo przyznam szczerze, że o malarstwie portugalskim mam nikłe pojęcie (o dziwo więcej w tej tematyce wiem o Brazylii!). Oczywiście opowiadania nie są jedynie inspirowane portugalskimi artystami, bo są i obrazy malarzy innego pochodzenia. Kilkakrotnie jednak wyróżnieni zostali portugalscy twórcy. Jednymi ze szczególnych odkryć są dla mnie dzieła António Dacosty oraz Marii Heleny Vieiry da Silvy. António Dacosta (1914-1990), który zresztą pojawia się jako bohater wspominanego już przeze mnie opowiadania, był nie tylko malarzem, ale także poetą, krytykiem sztuki. Kojarzony jest przede wszystkim z portugalskim surrealizmem, a potem abstrakcjonizmem. Gdy osiedlił się w Paryżu, przestał praktycznie malować przez kolejne 30 lat! Po tak długim czasie znowu zaistniał jako malarz, ale już z inną niż wcześniej wrażliwością. Jego malarstwo z lat 70-tych, 80-tych ponownie stało się istotne dla sztuki portugalskiej.

Z kolei Maria Helena Vieira da Silva (1908-1992) to jedna z najwybitniejszych portugalskich malarek XX wieku. Od bardzo wczesnej młodości przejawiała talent do malarstwa (już w wieku jedenastu lat wstąpiła do Akademii Sztuki Pięknych w Lizbonie!). Pochodziła z bardzo zamożnej rodziny portugalskiej. Jej ojciec był dyplomatą, a dziadek właścicielem dziennika „O Século” i jeszcze jednej gazety. Ojciec zmarł wcześnie, gdy miała niecałe trzy lata. Matka i babcia zaszczepiły jej miłość do malarstwa. Od 1928 przebywała głównie w Paryżu, gdzie poznała swojego przyszłego męża, również malarza, Árpáda Szenesza, Węgra i Żyda. Pochodzenie małżonka bardzo skomplikowało życie pary i przez to m.in. udali się do Portugalii oraz Brazylii. Doszło też do tego, że musieli starać się o obywatelstwo francuskie, ponieważ oficjalnie zostali pozbawieni swojego obywatelstwa i tak od 1956 stali się Francuzami. Losy Vieiry da Silva są równie fascynujące jak jej malarstwo, które zaliczamy do nurtu abstrakcyjnego. Zachęciłam Was do poznania sztuki portugalskiej?:-)

Pozostali portugalscy malarze w książce to: José Barrias, Lisa Santos Silva, Paula Rego, José de Guimarães, Júlio Pomar, António Costa Pinheiro, Gerard Castello-Lopes, Bartolomeu Cid dos Santos.

Przy okazji „Opowiadań ilustrowanych” chciałabym Wam wspomnieć o niedawnej wznowionej włoskiej publikacji tekstów Tabucchiego dotyczących Fernando Pessoa. „Un baule pieno di gente” to zbiór esejów na temat skomplikowanej osobowości genialnego portugalskiego pisarza. Tabucchi stworzył charakterystykę Portugalczyka na podstawie jego twórczości zwłaszcza wykreowanych przez niego heteronimów! Zapowiada się więc niebywale i może doczekamy za jakiś czas polskiego przekładu! Dodam, że nad uzupełnionym zbiorem czuwał Timothy Basi, który był uczniem Tabucchiego i m.in. za jego sprawą również osiadł w Lizbonie!

Jeżeli mieszkasz w Lizbonie i miałbyś ochotę podyskutować z Timothym o książkach, to zapraszam do klubu książki, o którym pisałam tutaj.

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, polub mojego bloga na facebooku! Będzie mi bardzo miło!:-)

*Tabucchi Antonio, Opowiadania Ilustrowane, Czuły Barbarzyńca, Warszawa, 2011, s.8

**Tamże, s.73