Po „Samotność Portugalczyka” sięgnęłam, bo mało było wokół mnie ostatnio prozy. Książka to dosyć znany zbiór reportaży i poczułam, że tak, że trzeba będzie tę pozycję prędzej czy później poznać bliżej i że właśnie nadeszło to „prędzej”. Na odwrocie reportaże Izy Klementowskiej poleca inna reportażystka, bardzo ostatnio doceniania za książkę „Błoto słodsze niż miód”, Małgorzata Rejmer, i ostatecznie ta rekomendacja mnie przekonała. „Samotność Portugalczyka” ma być wg niej „czułym przewodnikiem po portugalskiej duszy”.

POZA STEREOTYPEM

Przede wszystkim reportaże Klementowskiej są wyjściem poza stereotyp o słonecznej Portugalii, gdzie ludzie żyją długo i szczęśliwie, bo mają widok na ocean i plażę pod domem. Niestety są to raczej gorzkie historie o portugalskiej bezradności wobec przeszłości już nie do odwrócenia: o kolonialnych wojnach, salazarowskich prześladowaniach, bezprawnym odbieraniu majątków, bezwzględnej tajnej policji i kolaborujących z władzą dyktatorską… To też krytyczne spojrzenia na portugalską współczesność: zastój, brak pomysłu na siebie, szerzący się rasizm i niekiedy wypieranie się portugalskiej krwawej historii XX wieku…To tylko niektóre zagadnienia problematyki podejmowanej przez autorkę.

LEKKA LEKCJA NIELEKKIEJ HISTORII

Zdecydowanie podoba mi się jak przystępnie Klementowska wplątuje historyczne wątki w swoje reportaże i dzięki temu Ci, którzy nawet znają historię XX-wiecznej Portugalii, mogą w łatwy sposób dowiedzieć się o wiele więcej, a także odświeżyć niektóre fakty. Wielokrotnie byłam zaskoczona. W rozdziale „Gorące lato” autorka opisuje losy właścicieli majątków ziemskich, którym po Rewolucji Goździków w 1974 władze komunistyczne skonfiskowały ziemię. Zabrano aż ponad milion hektarów gruntów i ta ilość odpowiada obszarowi 1/9 Portugalii! Dużo jest poświęcone Salazarowi i destrukcyjnemu działaniu jego reżimu na jednostkę. Jednym z najlepszych reportaży w tej książce jest rozdział pt. „Dni, w których osiwiał konsul Mendes” poświęcony heroicznej postawie konsula Portugalii – Aristidesa de Sousa Mendesa. Dyplomata, w trakcie fantastycznego rozwoju swojej kariery, został postawiony przed dramatycznym wyborem. W Bordeaux w czerwcu 1940 roku wbrew nakazom władzy zaczął wydawać wizy uchodźcom uciekającym od prześladowań Hitlera. Wiza do Portugalii była im potrzebna, by zbiec do USA. Mendes bez oficjalnej zgody Lizbony wydał 30 000 wiz. Opis tych dni jest dramatyczny i równie dramatyczna jest kara, która spotkała Mendesa. Była to powolna degradacja: odcięcie od środków materialnych, możliwości wykonywania zawodu, nieustanny nadzór policji, brak pomocy lekarskiej dla jego i rodziny… Mendes miał 14 dzieci, posiadłość na północy kraju, pochodził z zamożnej arystokratycznej rodziny. Reżim zniszczył go. Umarł w ubóstwie. Miał napisać w swojej obronie: „Prędzej stanę z Bogiem przeciwko człowiekowi niż z człowiekiem przeciwko Bogu.”*Pośmiertnie został uhonorowany tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Jego historia przejęła mnie do głębi i … przed przeczytaniem tej książki nigdy o konsulu Mendesu nie słyszałam!

Napis na Alfamie, który bardzo szybko usunięto.

WYTŁUMACZYĆ WSPÓŁCZESNOŚĆ

Obsesja i okrucieństwo rządów Salazara tłumaczą mi wiele ze współczesnych zachowań Portugalczyków. Nigdy nie rozumiałam np. dlaczego Portugalczycy są tacy cisi. Jak to możliwe, że w pobliskiej Hiszpanii uszy puchną, bo w restauracji jest tak głośno, a w restauracji portugalskiej brzęczy cisza? Teraz sądzę, że może być to spadek po niedawnych wydarzeniach historycznych. Lata podsłuchów, niepewności kto jest z tajnej policji a kto nie, kto doniesie, a kto nie doniesie, długi czas lęku (czas panowania Salazara to 1932-68) i pogrążenia w niemocy, zrobił swoje. Nie rozumiałam też skąd u wielu współczesnych Portugalczyków taka fascynacja komunizmem. Do dzisiaj w rozmowach nawet z młodymi Portugalczykami odczuwam nieukrywaną sympatię dla tego ustroju. Po przeczytaniu „Samotności” zdaje mi się, że jest to połączone z faktem, że komuniści byli opozycją dla salazarowskiego tyraństwa i w komunizmie widziano alternatywę dla biedy. Bohater rozdziału „Sen dony Augusty”, Dom António, tak komentuje: „Bliżej mi było do komunizmu niż salazaryzmu, to pewne. W Portugalii tego czasu komunizm jawił się jako ucieczka od dyktatury Salazara. (…), naszym chodziło o to, żeby biedni w końcu przestali być biedni i wykorzystywani przez bogaczy. Dlatego nawet dziś jesteśmy im wdzięczni, bo obalili autorytarne rządy najpierw Salazara, potem Caetana.”*

O WOJNACH W ANGOLII (1961-74) I MOZAMBIKU (1964-74)

Nieprzecenione jest też odważne sięgnięcie po temat wojen kolonialnych prowadzonych przez Portugalczyków w ubiegłym stuleciu. Przez pryzmat losów jednostek widzimy beznadzieję i brutalność tych wojen, a także czasem asekuracyjny stosunek Portugalczyków do kolonializmu i tego co Portugalczycy wyczyniali w zamorskich posiadłościach. Świetnie obrazuje to, moim zdaniem genialny, rozdział „Pan z dzielnicy Portugalia, czyli co jest w stanie obrazić Portugalczyka”. W wywiadzie przeprowadzonym z pisarzem Gonçalo M. Tavaresem, twórcą o niesłychanie bystrym umyśle, wyraźnie widać tendencję do umniejszenia wagi tematu: „Chociaż to też jest dziwna sprawa, bo my, Portugalczycy, nie mamy poczucia, że kolonizacja w naszym wykonaniu była okrutna…” i „My przynajmniej nie zamykaliśmy tubylców w gettach, jak to się działo choćby w Kongo, Rodezji czy RPA, tylko mieszaliśmy się z nimi.” * Myślę, że nie wymaga to komentarza. Zresztą w innych rozdziałach książki wyraźne są odniesienia do masakr wojennych np. „Guerra colonial (Wojna kolonialna)”, „Azulejos”, „Lekcje pana Ferreiry”. Inna sprawa, że zdecydowana większość Portugalczyków tych wojen nie chciała, tym bardziej, że prowadzenie ich było niezwykle kosztowne, ale musiała podporządkować się dyktatorowi…

BEZ TABU

Czy w Portugalii jest rasizm? Trzeba sobie zdać sprawę, że po zakończeniu w 1974 roku wojen antykolonialnych do Portugalii napłynęło dużo ludności pochodzenia afrykańskiego. Autorka pokazuje także ich losy. Kto z Was nie spotkał się z sytuacją, że na portugalskiej plaży podchodzi do Was czarnoskóry mężczyzna i pragnie sprzedać różne bransoletki, etc.? Życie takiego Angolczyka, urodzonego już w Portugalii Eryka, opisuje Klementowska w rozdziale „Bolo”. Mieszka on wraz ze swoją rodziną w O Chelas, dosyć niebezpiecznej dzielnicy Lizbony, w prowizorycznej chacie i zbiera na bilet do Luandy. Wyprzedaje majątek i struga figurki z drewna. Bieda, którą klepie w Portugalii, jest dla niego zbyt dotkliwa: „Chciałem studiować, ale musiałem pójść do pracy, by pomóc matce. Po śmierci ojca dostaje zbyt małą emeryturę, żeby przeżyć. Tu większość tak ma. Pochodzimy z Afryki, a tam, poza nielicznymi wyjątkami, biali nie pozwalali czarnym się uczyć.”* By poznać opinie Portugalczyków na temat rasizmu w Portugalii, polecam przeczytać ten rozdział, bo poglądy są … bardzo rozbieżne! Kolejne zagadnienie, które bez tabu porusza Klementowska, to podziały w portugalskim społeczeństwie. Brazylijka, Amália, opowiada dziennikarce o swoich doświadczeniach i stosunku Portugalek do „nieportugalskich” kobiet. Wg niej Portugalczycy, choć bardzo gościnni i pomocni, mają dosyć cudzoziemców, bo w ostatnich latach jest ich zbyt wielu. Portugalki skarżą się na czarne kobiety, bo są zbyt strojne i chcą uwodzić Portugalczyków, Brazylijki wg nich są lekkich obyczajów, Cyganki są brudne, a kobiety z Europy Wschodniej „kradną” pracę i portugalskich facetów. Co Wy na to? Ile wg Was w tym prawdy?

Sądzę, że warto zajrzeć do „Samotności”, chociaż książka jest nierówna, jeśli chodzi o poziom pisania. Niektóre reportaże są wg mnie trochę naciągane jak np. ten o cmentarzu Prazeres, gdzie jeden z bohaterów zakochuje się w kobiecie z nagrobka. Tendencyjny jest dla mnie reportaż o trzech Mariach, bo nie wydaje mi się, żeby gdzieś indziej kobiety miały łatwo w rozmowach o seksie w latach 70-80tych. Może w USA? Uważam, że taka historia mogłaby się równie dobrze wydarzyć w Polsce w tamtym czasie. Mimo to, jeśli szukacie książki, która da Wam inną wizję Portugalii niż ta naiwna z kolorowych pocztówek, to uważam, że jest to dobra pozycja i polecam zwłaszcza dwa reportaże: „Dni, w których osiwiał konsul Mendes”  iPan z dzielnicy Portugalia, czyli co jest w stanie obrazić Portugalczyka”.

Kto już czytał? Co sądzicie?

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, to zapraszam po więcej na:

Lub do sklepu, jeżeli interesują Cię materiały do nauki portugalskiego:

Beijos e até já!

Ania

*Klementowska Iza, „Samotność Portugalczyka”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2016, s.151

*Ibidem, s. 30

*Ibidem, s. 47

*Ibidem, s. 180