To wyzwanie dla mnie, by opisać Lizbonę. Nie da się. Myślę, że jest to miejsce, które zawsze pozostawia niedosyt, zawsze jest tajemnicą i ma aurę, do której nieustannie mi tęskno. Jednak wiele osób pyta mnie przed wyjazdem do stolicy Portugalii, co bym poleciła zobaczyć w Lizbonie, zatem tworzę wpis bardzo informatywny, niczego nie wyczerpujący, taki zupełnie na powierzchni rzeczy, ale dający pierwsze wskazówki, gdzie się udać. Uważam, że jest to też dobry artykuł dla tych, którzy mogą poświęcić Lizbonie niewiele czasu (brzmi dla mnie jak zbrodnia:)) i muszą szybko wybierać.

Zacznę nietypowo od MIRADOUROS (czyt. miradołrusz), czyli punktów widokowych. Lizbona jest położona na wzgórzach, więc  warto z nich podziwiać miasto, płynący zaraz obok Tag, Ponte 25 de Abril (Most 25 kwietnia) i stateczki na rzece. Obyście nie oszaleli od piękna, bo naprawdę miradouros gwarantują niezapomniane wrażenia dla oczu. Udanie się do każdego miradouros zapewni Wam również pierwsze zorientowanie się w topografii Lizbony i poznanie jej bez obciążenia wiedzą. Po prostu zanurzycie się w miasto. Na stronie urzędu miejskiego Lizbony widnieje obecnie 19 oficjalnych punktów widokowych. Wybieram najważniejsze:

  • Miradouro das Portas do Sol
  • Miradouro de Santa Luzia
  • Miradouro de Santo Estêvão
  • Miradouro de São Pedro de Alcântara
  • Miradouro de Santa Catarina
  • Miradouro da Graça
  • Miradouro da Senhora do Monte

Mimo, że jest to oficjalna urzędowa lista, to nie znalazłam na niej Miradouro da Graça, którego faktyczną nazwa brzmi: Miradouro Sophia de Mello Breyner i Miradouro da Senhora do Monte. Te punkty widokowe to absolutne „must be” w Lizbonie i dopisałam je do mojej listy na ostatnich pozycjach.:)


Miradouro da Graça o zachodzie słońca.

Zacznijmy zwiedzanie od Terreiro do Paço lub jeśli ktoś woli drugą nazwę tego miejsca: od Praça do Comércio. Plac jest otwarty na rzekę i tutaj na pewno cykniecie sobie kilka  typowo turystycznych fotek z mostem Ponte 25 de Abril w tle. Niegdyś na tym placu stał pałac zniszczony przez trzęsienie ziemi w 1755 (wielokrotnie o tej katastrofie usłyszycie przechadzając się po zabytkowej Lizbonie).


Praça do Comércio.

Warto czmychnąć zaraz obok na plac Praça do Município, gdyż na pewno będzie tam mniej ludzi i przyjemna esplanda (czyt. eszplanada, wyjaśniałam znaczenie esplanada tutaj: ). Należy zwiedzić całą Baixa Pombalina, wjechać na Elevador de Santa Justa i zwiedzić Castelo de São Jorge oraz miejsca kultu religijnego takie jak: Convento do Carmo i Sé de Lisboa (katedra).

Kolejne dzielnice, które wymagają specjalnej uwagi to: Alfama, Mouraria, Graça, Bairro Alto, Bica. W telegraficznym kilkuzdaniowym skrócie:

Alfama – najprawdopodobniej najstarsza dzielnica Lizbony. Nazwa pochodzi z arabskiego i oznacza „łaźnie”, „ciepłe źródła”, czego pozostałości widać nawet dzisiaj. Mam tu na myśli fontanny z krystaliczną wodą, które mimochodem znajdujemy na Alfamie. Niegdyś była to m.in dzielnica mauretańska. Na Alfamie mieści się Museu do Fado, czyli muzeum fado. Alfama jest miejscem, gdzie można posłuchać tego typowego stylu portugalskiej muzyki.


Chafariz de El-Rei nocą. Pierwsza publiczna fontanna w Lizbonie datowana na XIII w. Nad fontanną znajduje się luksusowy hotel i restauracja odnowione przez hiszpańskiego miłośnika pałacy.

Mouraria – dzielnica, w której urodziło się i mieszkało wielu artystów fado. W tym jedna z najbardziej znanych obecnie współczesnych wykonawczyń fado – Mariza (o Marizie przeczytacie tutaj). Prawdopodobnie miejsce, gdzie w Lizbonie narodziło się fado. 

Graçaczęść dzielnicy São Vicente. To tutaj znajdują się dwa z najpiękniejszych moim zdaniem punktów widokowych Miradouro da Graça i Miradouro da Senhora do Monte. Na terenie São Vicente ma miejsce barwny targ staroci Feira da Ladra (targ złodziejki, o którym przeczytacie tutaj).

Bairro Alto – historyczna część Lizbony, w której czas na imprezę. To tutaj toczy się życie nocne Lizbony, jest wiele restauracji i barów.

Bica – bardzo mała, typowa dzielnica Lizbony. Dużo małych barów. Znana z Ascensor da Bica, kolejki tramwajowej, której początek jest ukryty za napisem „Ascensor da Bica”. W poniższym filmiku możecie obejrzeć zdjęcia z tej historycznej dzielnicy Lizbony. Kolejka działa od 1892 roku!

Chiado – tej dzielnicy nie sposób ominąć. Centralna część historycznej Lizbony z wieloma sklepami i kościołami oraz literacką przeszłością, którą upamiętniają pomniki sławnych pisarzy i poetów m.in zaraz przy kawiarni A Brasileira (, o której wspominałam pisząc o kawie typu “bica” tutaj) znajduje się pomnik narodowej literackiej chluby Portugalczyków – Fernando Pessoa oraz na placu po przeciwnej stronie pomnik Luísa de Camões, księcia poetów.

Oblegany przez turystów tramwaj 28 poprowadzi Was przez najważniejsze i najbardziej zabytkowe zakątki Lizbony!!!

Inną dzielnicą, która jakoś jest mi droga jest Lapa i Estrela. Znajduje się tam na przeciwko Bazyliki da Estrela, Jardim da Estrela. Bardzo przyjemny i relaksacyjny ogród, gdzie lubię spędzać czas. O nim możecie przeczytać tutaj.

Gdy o parkach mowa, trzeba odwiedzić rozległy teren zieleni nazywany przez Portugalczyków parkiem – Parque Eduardo VII zaraz niedaleko Avenida da Liberdade, alei drogich sklepów i prestiżowych hoteli. Myślę, że zdjęcie Parque Eduardo VII Was zachęci do wizyty. Roztacza się stamtąd kolejny piękny widok na Tag.


Parque Eduardo VII.

Jednak bardziej „lesisty” jest pobliski ogród otaczającym muzeum Calouste Gulbenkian, gdzie w sielskiej atmosferze można spędzić czas na kawie lub zwyczajnie wśród zieleni na ławce. Oczywiście można też pójść do muzeum lub na koncert, gdyż mieści się też tutaj sala koncertowa.


Ogród otaczającym muzeum Calouste Gulbenkian.

To nie koniec urokliwych miejsc. Warto z Bairro Alto udać się do Jardim Do Príncipe Real w bardzo szykownej dzielnicy Príncipe Real. Ogród jest po prostu zachwycający, choć malutki. W jego okolicy znajduje się wiele modnych i ekskluzywnych sklepów oraz restauracji i także dosyć ciekawe, zwłaszcza architektonicznie zarówno wewnątrz jak i z zewnątrz, mini centrum handlowe w stylu mauretańskim promowane jako miejsce pełne designerskich sklepów – Embaixada. O Príncipe Real pisałam tutajZaraz niedaleko napotkacie galerie sztuki przynależące już do kolejnej dzielnicy São Bento będącej także polityczną sceną Lizbony i kraju, gdyż to tutaj w Palácio de São Bento mieści się portugalski parlament. Jeżeli już jesteście w tej okolicy MUSICIE (serio:)) zrelaksować się na moim ulubionym lizbońskim placyku –  Praça das Flores. Miejsce jest zaciszne, otoczone ślicznymi restauracjami i kafejkami i oczywiście jest na nim także esplanda. Ucieknijcie tutaj na chwilę, bo warto.

W wielu artykułach o Lizbonie poleca się odwiedziny w Mercado da Ribeira, gdzie tradycyjny targ łączy się w przestrzeni ze strefą restauracyjną. Osobiście uważam miejsce za przereklamowane, bo zbyt turystyczne i trochę drogie jak na inne miejsca, gdzie można dobrze zjeść. Warto jednak się tam przejść, by po prostu zobaczyć targ i restauracje. Można też tam zjeść w momencie, gdy już gdzie indziej nie można zjeść, czyli między 15:30 a 19nastą. Mercado da Ribeira mieści się zaraz przy Cais do Sodré.

Teraz trzeba wspomnieć o oddalonym od centrum Parque das Nações. Już wspominałam o tym miejscu przy okazji wpisu o Fatimie (czytaj tutaj). W każdym razie w tej nowoczesnej dzielnicy należy na pewno udać się do oceanarium. Bryła budynku może być dla niektórych interesująca, ale oczywiście najatrakcyjniejsze jest to, co w środku, czyli podobno aż około 25 tys. stworzeń morskich. TripAdvisor w 2017 okrzyknął oceanarium w Lizbonie najlepszym oceanarium świata.

Kolejna część do zwiedzania znacznie oddalona od centrum to Belém. Wszędzie o tym przeczytacie, więc tutaj króciutko:

  • Mosteiro dos Jerónimos, klasztor Hieronimitów, perła stylu manuelińskiego 
  • obowiązkowo do zjedzenia – pastéis de Belém, ciastka, których receptura jest ściśle tajna
  •  Padrão dos Descobrimentos, pomnik odkrywców, bo to stąd wypływali 
  • Torre de Belém, czyli wieża Belém, niegdyś strażnica portowa w fantazyjnym stylu manuelińskim


Obowiązkowe z cynamonem pastéis de Belém. Receptura znana jest obecnie tylko przez trzy osoby i pochodzi z 1837 roku.

Lizbona może przyciągać także ze względu na muzea i jest ich tyle, że wspomnę nieliczne tylko:

Museu Nacional dos Coches, Museu da Marinha, Planetário Calouste Gulbenkian, Museu Colecção Berardo i Museu dos Combatentes.

Nie sposób przeoczyć, że przecież rzut beretem od Lizbony zaczynają się piaszczyste, urzekające plaże m.in w Carcavelos, São Pedro do Estoril i Cascais, które bardzo polecam odwiedzić jako miejsca wypadowe z Lizbony. O plażach w okolicach Lizbony pisałam tutaj. Ocean wprawdzie zimny, ale widoki niezapomniane. A wschody i zachody słońca! Tylko tam w pobliżu Cascais! W okolicach Lizbony na pewno oprócz Cascais, o którym więcej możecie dowiedzieć się z kolei tutaj, warto wyskoczyć do Sintry i oczarować się zaczarowanymi tam zamkami. Oprócz tego w odległości ok. 40 km od Lizbony znajduje się Cabo da Roca, najdalej na zachód wysunięta część lądu w Europie. Dla tych, którzy chcą mieć inną perspektywę Lizbony, jakby zdystansowaną, polecam nocleg po drugiej stronie Tagu, na Almadzie.


Cabo da Roca.

Zdaję sobie sprawę, że ten wpis nie wyczerpuje niczego odnośnie Lizbony, ale myślę, że z niego wyniknie dużo dobrego i będą jego kontynuacje w kolejnych wpisach, które trochę szczegółowiej przybliżą wam lizboński świat. Potraktujcie te wskazówki jako zachętę do podróży, nie jednej, ale wielu, do Lizbony.

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, to zapraszam po więcej na:

Lub do sklepu, jeżeli interesują Cię materiały do nauki portugalskiego:

Beijos e até já!

Ania