Właściwie nie zamierzaliśmy trafić do Parku Naturalnego Ria Formosa. Gdy jednak zwierzyliśmy się Włoszce, która wynajmowała nam apartament w Tavirze, że moim marzeniem jest zobaczyć flamingi na wolności, ta wskazała nam restaurację z owocami morza (marisqueira), os Fialhos, w której była w niedzielę. „Ostatnio widziałam je tam w pobliżu – mówi – Zazwyczaj można je zobaczyć przy salinach w Tavirze, ale jeżeli nie spotkaliście ich tu, to może pojedźcie tam. Często w okolicy rybackiej wioski Fuseta możecie się na nie natknąć. Szukajcie białych ptaków występujących w dużych stadach z pochylonymi dziobami. Flamingi robią się różowe od tego, co jedzą.” Widać, że uwielbia obserwować ptaki. Po tej rozmowie od razu wsiadamy do samochodu i za jej radą kierujemy się do restauracji os Fialhos.

PARQUE NATURAL RIA FORMOSA

Myślałam, że Parque Natural Ria Formosa odkrywa się przypływając tu łódką. Bez wątpienia jest to najlepsze rozwiązanie, bo w ten sposób można dotrzeć do najskrytszych zakątów rozległej laguny. W lutym jednak nie organizuje się regularnych wycieczek dla turystów, by m.in. obserwować ptaki. Parque Natural Ria Formosa jest rajem dla ornitologów i fascynatów ptaków. Można tu zobaczyć liczne ptaki wodne: czaplę siwą, łyskę, ostrygojada, sieweczkę, piaskowca, rybitwę, zimorodka… (na liście jest mnóstwo innych nazw, które nic mi nie mówią hehe) i oczywiście bociany i flamingi. Wyczytałam, że poleca się też nurkowanie w tych okolicach, gdyż można tu obserwować koniki morskie. Jest to idealne miejsce dla miłośników przyrody, a także dla tych, którzy kochają ciszę…

FLAMINGI

Parkujemy nieopodal restauracji. Oprócz nas nie ma tutaj nikogo. Pora almoço już minęła i wokół panuje zupełny spokój. Znak obok informuje, że jesteśmy w Parque Natural Ria Formosa. Mimo, że to luty, zieleń cieszy oko, kaktusy zaraz rozkwitną, a niektóre kwiaty już zakwitły. Laguna to dla mnie mieszanka nietypowego pejzażu: skrawki piaszczystych plaż, wysokie trawy i krzewy, które rosną na wąskich połaciach ziemi wcinających się w małe jeziorka i mokradła, gdzieniegdzie ścieżki, które przerywa nagłe pojawienie się wody. Doświadczamy tego, że mieszka tu bardzo dużo ptaków. Staramy się być jak najciszej, by ich nie spłoszyć. Przydałaby się lornetka, ale i tak ptaki często się nie boją i podfruwają blisko. Czekamy oczywiście na flamingi. Nic jednak w temacie się nie dzieje i gdy po dłuższym marszu już tracimy nadzieję i mamy zawracać, dostrzegam je. W oddali, w skrzącej się srebrem wodzie, pochylają głowę białe ptaki. Czuję szczęście. Marzenie spełnia się na moich oczach. Staramy się podejść jak najbliżej, więc zawracamy i wędrujemy zarośniętą ścieżką w stronę wody. Jesteśmy pewni, że to one i niemalże biegniemy z radości, ale musimy zachować ostrożność, żeby się nie wywrócić na błocie. Udało się! Widzimy je na tyle blisko, że możemy je obserwować. Do całkiem pokaźnego stada dołącza drugie, też liczne. Widocznie w tej okolicy są jakieś ichniejsze smakołyki. 🙂 Zostajemy tu dłużej, a potem powoli odchodzimy. To my jesteśmy tutaj gośćmi.

Później Adam powiedział mi, że ze wszystkiego, co robiliśmy w Portugalii tym razem, najbardziej podobał mu się Parque Natural Ria Formosa. Myślę, że powiedziałabym to samo i dodałabym, że następnym razem trzeba tam popłynąć łódką.

Powiązane artykuły Santa Luzia i Praia do Barril

Jeżeli podobał Ci się ten wpis albo interesuje Cię nauka portugalskiego, to zajrzyj:

Beijos e até já!

Ania