Czekałam na „Lalkę z Lizbony” Iwony Słabuszewskiej – Krauze z niecierpliwością dziecka, które wypatruje prezentów pod choinką. „Portugalka” autorki umiliła mi zeszłą zimę pejzażem oraz tajemnicami Alto Douro i uśmierzyła odrobinę saudade za Portugalią. Upłynęło też już sporo czasu od bestsellerowego „Ostatniego fado”, powieści o utraconej miłości i pełnej muzyki. Marzyła mi się kolejna taka historia! Gdy w końcu „Lalka z Lizbony” do mnie dotarła, choć naprawdę starałam się delektować lekturą, nie mogłam się powstrzymać. Powieść tak mnie wciągnęła, że pochłonęłam ją jak najpyszniejszy pastel de nata… Bo to bez wątpienia najlepsza książka Słabuszewskiej-Krauze!

Autograf dla fanki! Pani Iwona jest bardzo miłą i niezwykle otwartą osobą. Dziękuję za tę dedykację!
PRAWDZIWA PORTUGALIA

Na ogół polscy autorzy, gdy piszą o Portugalii, obierają perspektywę dosyć naiwną i uogólniającą. Łatwo im popaść w schematy słońca, plaży, kawy, wina, miłych ludzi, etc., słowem tego, co nam się z Portugalią najbardziej kojarzy i o czym najbardziej chcemy słuchać. Autorzy często nie odmalowują portugalskiej mentalności. Słabuszewskiej – Krauze w „Lalce z Lizbony” udało się to: połączyć przecież nie zawsze łatwe portugalskie realia (postać Humberto i osób z nim związanych) z cudzoziemskim czułym spojrzeniem na Portugalię (Inez i jej perypetie). Nie brakuje zatem zachwycających przechadzek po Lizbonie, zwiedzania Algarve, wciągających rozmów z mieszkańcami, tańców na placu, targów staroci, mocno mlecznej galão, ale… Turystyczną perspektywę, której podskórnie pragniemy, równoważą spostrzeżenia dotyczące faktycznej portugalskiej rzeczywistości. Pokuszę się o przykład. Kto jest uważnym, wieloletnim obserwatorem Lizbony spostrzegł zapewne jak wiele mieszkań w starych dzielnicach stolicy przeznacza się na Airbnb, co powoduje, że żyje tam coraz mniej rdzennych mieszkańców, a wynajmy stają się drogie dla miejscowych. Tego typu obserwacje są właśnie przemycane na kartach książki, co sprawia, że jesteśmy świadkami prawdziwego portugalskiego życia.

Cały artykuł napisany przez Iwonę Słabuszewską-Krauze można przeczytać tutaj.
CZASY SALAZARA

Nieocenionym atutem „Lalki z Lizbony” jest częściowe umiejscowienie akcji książki w przeszłości tj. za czasów reżimu Salazara. Wydaje mi się, że wciąż niewielu Polaków zdaje sobie sprawę z prześladowań, które miały miejsce podczas dyktatury w latach 1932-1974 i z tego, jakie piętno ona odcisnęła również na dzisiejszej Portugalii. Losy Carlosa przedstawione w książce pokazują nam jakimi mechanizmami rządził się reżim, dowiadujemy się o przebiegu tortur, miejscach kaźni, o policji PIDE, osobach związanych z dyktaturą, cenzurze, opozycji w postaci komunistów… Pojawia się pytanie jak radzić sobie w latach opresji. Lepiej współpracować czy pozostać biernym, a może przeciwstawić się? Słabuszewska-Krauze sięgnęła po trudny temat, który wymaga sporej wiedzy historycznej. Uważam, że poradziła sobie z nim znakomicie.

ZASKAKUJE DO KOŃCA

Trzeba przyznać, że książka zaskakuje do końca i tym razem trudno mi było domyślić się przebiegu wypadków. W poprzednich dwóch publikacjach (w „Portugalce” i w „Ostatnim fado”) trafnie przewidziałam finał lektury. W „Lalce z Lizbony” akcja toczy się nieprzewidywalnie do ostatniej strony. Na końcu okazuje się, że właściwie nic nie jest takie, jakie myślimy, że jest… Większość życia bohaterów upływa na złudnych wyobrażeniach o tym, że znają prawdę o sobie i o innych…Przekonujemy się, że każdy ma tajemnice, których nigdy nie obnażył. Przeczytajcie sami i dajcie się zaskoczyć!

MINUSY

Bardziej wrażliwi czytelnicy mogą poczuć się nieswojo podczas opisów tortur przeprowadzanych na Karluszu (pozwoliłam sobie na spolszczenie portugalskiego imienia). Opisy są jednak niezbędne, by odtworzyć salazarowską rzeczywistość. Sama też nie lubię czytać o przemocy, ale rozumiem jej zasadność w „Lalce z Lizbony”. Przyznam też, że sceny znęcania się nad więźniem, nie przeszkodziły mi, by książkę niemalże „połknąć”.

PODSUMOWANIE

Sądzę, że Słabuszewska – Krauze napisała swoją najdojrzalszą jak do tej pory powieść. „Lalka z Lizbony” zaprasza czytelnika do Portugalii prawdziwej, nasyconej teraźniejszością i trudną przeszłością, Portugalii nietuzinkowej i wielowymiarowej… Zostawia nas z niepokojącym pytaniem o kondycję człowieka. Jacy naprawdę jesteśmy? Jak zachowywalibyśmy w czasach represji politycznych? Czy donosilibyśmy na innych? Jednocześnie autorka tak przeplata losy Inez i Humberto, że przekonujemy się, iż z pomocą drugiego człowieka, możemy pokonać niebywałe trudności. Ważna książka nie tylko dla czytelników rozkochanych w Portugalii.

Książkę można zakupić np. tutaj.

Jeżeli podobał Ci się ten wpis i podobnie jak ja kochasz Portugalię:

Até logo,

Bjs,

Ania