Kilka niezależnych od siebie osób powiedziało mi już w życiu, że jestem asertywna. Było to coś, czego sama w sobie nie dostrzegałam i dopiero w styczności z postawami innych ludzi zrozumiałam jak bardzo nietypowa jest to cecha (i jak wiele ułatwiająca!). Mimo, że wciąż mam braki związane z byciem asertywną, to tak, myślę, że mogę o sobie powiedzieć, że jestem asertywna. Upewniło mnie w tym dodatkowo przeczytanie w sierpniu książki Kamili Rowińskiej: ‘Kobieta Asertywna”. Ten wpis to inspiracje powstałe na bazie świeżo wydanego poradnika i własnych przemyśleń.

CO TO JEST TA ASERTYWNOŚĆ

Zgadzam się z Rowińską, że często asertywność jest kojarzona po prostu z tym, że ktoś umie odmówić. To też jest oczywiście prawdą, ale chodzi o coś więcej. Chodzi o intencję. By zachowywać się asertywnie nie wystarczy tylko odmawiać. Trzeba mówić „nie” bez ŚWIADOMEJ intencji zranienia drugiej osoby. Cały widz polega więc na tym, by swoje uczucia, emocje, potrzeby tak wyrazić, by ŚWIADOMIE nie mieć na celu zranienia kogoś. Celowość jest kluczowa dlatego, że choć Twoja odmowa może urazić i pewnie niejednokrotnie przy postawie asertywnej tak będzie, to nie jest to, to na czym Ci zależy, nie chcesz nikomu „dowalić”. Zależy Ci na prawdziwym komunikacie. I często trudno właśnie tutaj to wyważyć, bo asertywność wymaga dyplomacji, określenia gdzie leżą Twoje granice i umiejętności spokojnego i klarownego wyrażania swojego ja.

SAMOPOZNANIE

Często sobie myślę, że wynikiem naszych nieasertywnych postaw nie jest wcale wpojenie nam poddaństwa, strach, społeczne konwenanse, itp., chociaż i te pewnie też wielokrotnie, ale zwyczajnie nasze nieokreślenie i nieznanie siebie samego. Nie mam danych statystycznych na ten temat, ale wydaje mi się, że częściowo zachowujemy się nieasertywnie, bo sami nie wiemy kim jesteśmy. Uważam, że jeżeli ktoś żyje świadomie, to rozpoznaje swoje pragnienia i rozumie na co chce i nie chce się godzić, zna swoje wartości. Załóżmy, że nie cierpię koszykówki, ale mój mąż ją uwielbia i bardzo chce, żebym zaangażowała się w śledzenie koszykarskiej ligi. Mogę go wysłuchać albo z miłości raz w roku obejrzeć z nim mecz, ale znam siebie i wiem, że nie będę teraz co niedzielę spędzać czasu na meczach z jego ulubioną drużyną, bo po prostu to do mnie nie pasuje i zwyczajnie odmawiam, a poza tym, fajnie, gdy się ma także oddzielne pasje. Nie można godzić się na kłamstwo wobec samego siebie i to w znacznie poważniejszych kontekstach niż mecze. Czy jest coś, co bym poleciła na samopoznanie? Cisza i samotność. Wiem, że to może brzmi dramatycznie, ale wcale dramatyczne nie jest, bo nie mam na myśli pustelniczego życia. Jedynie zamiast ciągle otaczać się hałasem, gadżetami, przyjaciółkami, Internetem, pracą i tym wszystkim, co nas przebodźcowuje, posłuchałabym, co jest we mnie.

POSTAWY NIEASERTYWNE

Uległość

Wg Rowińskiej uległe najczęściej są kobiety i to ma wielorakie podłoże. Z jednej strony takie uwarunkowania mogą być historyczne, bo kobieta m.in. bardzo długo nie mogła wyrażać swojego zdania np. jako pełnoprawny obywatel. Innymi czynnikami mogą być stereotypy związane z rolą kobiety w rodzinie i społeczeństwie. Jakkolwiek by nie było postawa ta dotyczy także mężczyzn i przejawia się tym, że naruszasz swoje granice i odmawiasz sobie prawa do odmowy. Jest to zachowywanie się wbrew sobie, które doprowadza do tego, że za Twoim przyzwoleniem inni zwyczajnie Cię wykorzystują. Niewerbalizowanie swoich potrzeb doprowadza do tego, że ludzie, kolokwialnie pisząc, wchodzą Ci na głowę.

Agresja

Agresja leży na przeciwległym biegunie uległości. Mając postawę agresywną uważasz, że inni nie mają prawa Ci odmawiać. Nie szanujesz odmienności innych, ich postępowania. Jeśli jest nie po Twojej myśli, reagujesz agresją. Myślisz, że możesz bagatelizować potrzeby innych, posługiwać się ogólnikami, negować marzenia innych. Niekiedy nawet nieświadomie ranisz drugą osobę. Oskarżenia, czepialstwo, przemoc słowna, umniejszanie, itp., to wszystko jest postawa agresywna.

Manipulacja

Manipulacja to postawa, która balansuje między uległością a agresją. Istotna przy manipulacji jest celowość, gdyż nasze zachowanie jest podyktowane tym jakie możemy osiągnąć korzyści lub straty w konfrontacji z innymi.

Oczywiście w życiu najlepiej by było przyjmować wyłącznie postawy asertywne, ale nie zawsze o to łatwo, dlatego z pewnością niektóre z zachowań wymienionych powyżej są Ci bliskie. Gdybym miała się tutaj przed sobą rozliczać, to oprócz zachowań asertywnych na pewno posługuję się manipulacją i bywam agresywna. Najmniej identyfikuję się z uległością.

BUDOWANIE ASERTYWNEGO KOMUNIKATU

Schemat w większości jest inspirowany książką Rowińskiej, częściowo jest uzupełniony przeze mnie.

  • Weź odpowiedzialność za to jak traktują Cię inni.

Można łatwo wejść w rolę ofiary i zacząć od użalania się nad sobą. Ludzie nie zwracają na Ciebie uwagi, mąż w ogóle Ciebie nie słucha, koledzy nie chcą się już z Tobą umawiać na piwo, podwyżki i tak nigdy nie dostaniesz ale, ale… Posłuchaj sam co im mówisz, jaką postawę wobec nich reprezentujesz. Lub właśnie w drugą stronę: czego nie mówisz, czego nie wyrażasz. Może nikt Cię nie zaprasza na piwo, bo jesteś chamski w stosunku do kolegów (agresja słowna), szef Cię nie bierze pod uwagę, bo nie zapytasz co można zrobić, by dostać podwyżkę (postawa uległa), mąż w ogóle Ciebie nie słucha, bo handlujesz z nim seksem (postawa manipulacyjna). W sposób jasny i z szacunkiem wobec pozostałych mów jakiej relacji oczekujesz z innymi. Naprawdę zaczną Cię szanować, gdy ustalisz konkretnie jak mają wyglądać Wasze stosunki.

  • Rozpoznaj swoje uczucia.

Chodzi o przygotowanie się do sytuacji, gdy zachowujesz się nieasertywnie. Można się do takich przygotować, ponieważ często wchodzimy w te same schematy, powielamy utarte ścieżki, odpowiadamy w identyczny sposób podczas rozmów . Jeżeli rozpoznasz co czujesz i jakie są Twoje oczekiwania względem tych sytuacji możesz zbudować sobie wcześniej pozytywny komunikat mówiony w 1 os. L.poj. Często, gdy puszczają nerwy mówimy niestety w agresywnej formie „ty”. Ważne jest więc, by mówić:

„Czuję złość”, „Czuję się zniesmaczona”, „Jestem poirytowany”, „Czuję podniecenie”.

Pamiętaj, że na tym etapie koncentrujesz się na uczuciach, a nie na tym, co myślisz. To przygotowanie należy sobie utrwalić w głowie i gdy przyjdzie sytuacja, w której z reguły zachowujesz się nieasertywnie, uruchomić “wyuczoną wcześniej lekcję”.

  • Odwołuj się do faktów.

Nie interpretuj, ale precyzyjnie określaj to, co dana osoba realnie zrobiła. Część z nas pozwala sobie na kręcenie tzw. filmów w głowie na temat codziennych sytuacji lub koloryzowania historii. Ważne jest, by nie dodawać nic do tego, co nastąpiło. Załóżmy, że mąż spóźnia się 30 min. i nie daje znać, że nie będzie go na kolacji. Nie dopisuj całej historii do faktu, że się spóźnił (od przedziurawionej opony, po wypadek samochodowy aż po romans…). Po prostu określ dokładnie to, co zaszło i wyraź to.

„Czuję się niedoceniona i zmartwiona, kiedy spóźniasz się 30 min.”

  • A potem wyraź prośbę lub swoje oczekiwania.

Jeśli chce się być asertywnym trzeba wiedzieć czego się chce. Trudno by wszyscy wokół domyślali się na czym Ci zależy lub czytali w myślach co jest dla Ciebie ważne. W sytuacji opisanej powyżej wydaje mi się, że wystarczy skierować takie pytanie do męża:

„Czy mógłbyś następnym razem wysłać smsa?”

  • Twój ton.

To jest coś, co czyta się między wierszami. Możesz mieć super asertywny komunikat, ale powiesz coś tak, że wiadomo, że kpisz albo masz pretensje. Prośba w punkcie czwartym powiedziana burkliwie i podniesionym głosem nie ma nic w sobie z prośby, ale jest ukrytym żalem. Trzeba więc się postarać i wiem, że o to czasem trudno, by wypowiedź była jak najbardziej stanowcza, a jednocześnie w miarę łagodna. Intencją nie jest przecież ranienie drugiej osoby…

DOBRE RADY

Po tym maratonie związanym z asertywnością jest jeden jeszcze podpunkt, który zainteresował mnie bardzo w książce Rowińskiej, mianowicie udzielanie tzw. dobrych rad.

Myślę, że sama do niedawna byłam taką osobą, która niepytana od razu mówiła jak to trzeba żyć i miała rozwiązania na każdy problem. Widzę zresztą, że w stosunku do mnie czasami ludzie robią to samo, niepytani, udzielają rad i opowiadają całe swoje i cudze historie, które, może zabrzmi to bezlitośnie, w ogóle mnie nie obchodzą i nawet niekiedy nie dotyczą tego, o czym mówiłam. Często w takich sytuacjach po prostu komunikuję: „Dzięki, ale nie potrzebuję rady” i to ucina wynurzenia. Zapamiętaj, że jeżeli ktoś do Ciebie przychodzi i o czymś chce Ci opowiedzieć, to po prostu najpierw go wysłuchaj i wtedy dopiero zapytaj czy potrzebuje rady czy jedynie/aż tego, żeby go wysłuchać. Każdy żyje inaczej, ma inne sytuacje życiowe, pozwól więc innym decydować o sobie i daruj sobie ich uświadamianie. Jeżeli chcesz się czymś podzielić, to zrób to w sposób dający innym życiową przestrzeń np. o tym artykule powiedz komuś w ten sposób:

„Przeczytałem fajny artykuł o asertywności na blogu. Podeślę Ci linka i jak masz ochotę, to zajrzyj sobie.”

Zamiast:

„Musisz przeczytać ten artykuł na blogu, bo myślę, że masz problemy z asertywnością w małżeństwie, ale nie przejmuj się ja też tak miałam.”

No sami powiedźcie jak bardzo źle brzmi ten drugi komunikat?!

Macie coś do dodania do tego artykułu? Piszcie w komentarzach, chętnie przeczytam!

Jeżeli podobał Ci się ten wpis i podobnie jak ja kochasz Portugalię:

Bjs e até já,

Ania

Zdjęcia: Beskid Niski i Góry Izerskie. 🙂