Cascais jest w Portugalii regionem bardzo chique (wym. “szike” – modny, elegancki, stylowy).:) Gdy wspomina się Portugalczykom, że mieszka się w tym rejonie, potakują z uznaniem głowami. Nic dziwnego, bo Cascais i okolice oprócz tego, że mają dość luksusowy charakter, oferują mnóstwo atrakcji. Wiedzą o tym także turyści licznie napływający na pobliskie plaże. Z moich doświadczeń (mieszkałam kilka miesięcy w São João do Estoril) jest to rewelacyjne miejsce, by przezimować z dala od polskich mrozów, gdyż większą część roku jest tu słonecznie. Zatem moje Cascais, to przede wszystkim Cascais  zimowe, chociaż latem też jest mi bliskie.

Farol Museu de Santa Marta.
Cascais, lato 2015.

Mówiąc o Cascais i jego otoczeniu trzeba zacząć od jego szlachetnej przeszłości. Był to kurort dla możnych i wpływowych tego świata (i nadal jest to miejsce modne wśród elit z Portugalii i zagranicy). To portugalscy królowie przekształcili miasteczko w miejsce wypoczynkowe dla siebie i dworu. Odtąd stało się one świadkiem ważnych dla Portugalii wydarzeń takich jak np.: wprowadzenie pierwszego w Portugalii oświetlenia, stworzenie pierwszego w Portugalii laboratorium biologii wodnej (wówczas tak się nazywało), otwarcie pierwszej elektrycznej linii kolejowej w kraju, rozegranie po raz pierwszy licznych zawodów sportowych…Było także schronieniem dla wielu artystów, polityków, władców i osób szlachetnie urodzonych podczas II wojny światowej. Dajmy chociaż jeden przykład. W okolicach Cascais (Estoril) Ian Fleming  w 1941 roku wymyślił postać słynnego Jamesa Bonda.

O historii Cascais po portugalsku w błyskawicznym skrócie możecie posłuchać tutaj:

Zacznijmy zwiedzanie Cascais i okolicy typowo dla mnie od spaceru. Jadąc pociągiem podmiejskim z Lizbony (Cais do Sodré) do Cascais należy wysiąść cztery stacje wcześniej na przystanku São João do Estoril i stamtąd udać się na prawie trzykilometrowy deptak Paredão zaczynający się na Praia da Azarujinha i kończący się na Praia da Conceição. Nawet jedynie dla tego spaceru warto się udać do Cascais. Bliskość krystalicznego oceanu, świeże powietrze, skały, plaże… Idealne warunki do porannego joggingu i do podziwiania wieczorem niezapomnianych zachodów słońca… Słowem jedne z najpiękniejszych chwil w życiu.

Zachody słońca latem w Cascais.
Cascais, 2015.

Apropo plaż, to jest w czym wybierać, o czym możecie się przekonać w tym wpisie. W samym Cascais można udać się np. na Praia da Conceição, Praia das Moitas i Tamariz. Są to jednak dla mnie plaże zbyt “miejskie”, chociaż urokliwe. Po prostu bliskość budynków i ludzi mnie specjalnie nie urzeka, ale trzeba przyznać, że te plaże widziane po raz pierwszy wywierają wrażenie. Znacznie bardziej dzika i nieposkromiona jest dla mnie Praia do Guincho uwielbiana przez fanów sportów wodnych. Warunki do surfingu, windsurfingu i kitesurfingu są tu wprost wymarzone. Wybrałabym tę plażę na spacer brzegiem morza. Tym bardziej, że z jednej strony jest ona otoczona Parkiem Naturalnym Sintra – Cascais, więc wkomponowana w przyrodę i jeszcze nieujarzmiona przez człowieka, stanowi przyjemną odskocznię od oddalonego 5km Cascais. Również podążając wspominanym już Paredão warto się zatrzymać na jednej z plaż, chociażby na tej rozpoczynającej deptak, czyli Praia da Azarujinha.

Zimowa Praia da Duquesa w Cascais. 
Cascais, 2014.

Zimowa Praia da Poça.
Okolice Cascais, 2014.
I jeszcze raz Praia da Duquesa.

Po plażowaniu wskakujemy na rower. Miasteczko dysponuje wypożyczalnią rowerową tzw. BiCas. Są trzy punkty wypożyczania i oddawania rowerów znajdujące się na:

  • Largo da Estação
  • Av. da República
  • Av. Nossa Senhora do Cabo

Rowery wydawane są za okazaniem dokumentu tożsamości. Ode mnie pani życzyła sobie paszport. Rowerów jest stosunkowo mało i nie ma możliwości rezerwacji, ale warto poczekać, bo rowerem z łatwością dostaniemy się ścieżką rowerową do Boca do Inferno (o tym poniżej lub do Praia do Guincho o tym powyżej:)). Wypożyczenie roweru na cały dzień to ok. 4 euro za osobę.

A oto jeszcze jedna rowerowa propozycja, tym razem 26-kilometrowy wypad z Lizbony do Cascais (naprawdę zjawiskowa trasa):

W Cascais bez wątpienia należy zobaczyć usta piekieł, czyli Boca do Inferno. Klify tworzą tutaj niezwykłą formację ukształtowaną przez ocean. Woda uderzająca o skały wyżłobiła w klifach niewielką jaskinię, która zawaliła się i w konsekwencji utworzyła naturalny łuk i zatoczkę. Latem woda wpływająca do zatoczki jest spokojna, ale zimą fale potrafią z furią wlać się między skały i pewnie stąd nazwa miejsca. Naprawdę prosto się tu dostać. Można z miasteczka zrobić sobie spacer lub podjechać rowerem.

W wersji bardzo na bogato Cascais oferuje siedem pól golfowych osadzonych w bajecznej scenerii i zaprojektowanych przez różnych architektów. Znajdują się tu również liczne spa, ekskluzywne hotele oraz restauracje. Nieopodal w Estoril można stracić majątek w kasynie. Nikogo nie powinna dziwić luksusowa aura Cascais. Miejscowość przecież ma arystokratyczną przeszłość, o czym już wspominałam. Mimo tych luksusowych elementów, jest tu też coś z portugalskiej prowincji. Rybackie łódeczki kołyszą się nieśmiało w zatoce i wciąż przyjemnie jest się zanurzyć w wąskie uliczki miasta lub zawieruszyć się na miniaturowym placu głównym. W deszczowe dni, których niewiele w roku, można odwiedzić liczne muzea w Bairro dos Museus (dzielnica muzeów). W Cascais jest również organizowanych wiele imprez kulturalnych i sportowych, których oferta kwitnie zwłaszcza latem. Więcej informacji znajdziecie na https://www.cascais.pt/ , gdzie dowiecie się wszystkiego o aktualnych wydarzeniach. Strona dostępna jest także w języku angielskim.

Z kolei gdybyście przypadkiem wypożyczyli samochód, to warto podskoczyć stąd do Sintry i Cabo da Roca. Miejsca te są osobnym tematem. Wspomnę tylko, że Sintra obfituje w zieleń dzięki jej fascynującemu położeniu wśród wzgórz pasma Serra de Sintra i licznym pałacom. To tutaj znajduje się pałac Palácio da Pena w jego unikatowej architektonicznej odmianie romantyzmu. Do Sintry z łatwością można wpaść na jeden dzień, ale równie dobrze można pozostać tam i trzy dni. Naprawdę jest tu co zwiedzać.

I jeszcze jeden ekscytujący pomysł na spędzenie czasu w Cascais… DELFINY. To stąd można wyruszyć łódką na ocean, by zobaczyć te ssaki morskie na pełnym morzu… Więcej o tej przygodzie w tym wpisie.

Wydaje mi się, że dostarczyłam Wam mnóstwo powodów, by udać się w ten region Portugalii. Także pakujcie walizki, doświadczajcie fantastycznej aury Cascais, a potem opowiedzcie mi o niej w komentarzach!

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, to zapraszam po więcej na:

Lub do sklepu, jeżeli interesują Cię materiały do nauki portugalskiego:

Beijos e até já!

Ania

P.S. Zdjęcia prezentują w większości Cascais jesienią i zimą. Latem spodziewajcie się bardziej sycących kolorów, upału i tłumu.😉