W kółko słyszę: „Jestem zmęczony, jestem zmęczona.” Mnie też frustruje napięty kalendarz, wszelkiego rodzaju listy – te od zakupów i te od obowiązków w pracy i jeszcze te od dobrych postanowień… Ale zaraz zaraz, myślę… Przecież niby wypoczywam. To nie jest tak, że czasu na wypoczynek nie ma. A ta kawka u rodziców? A wtedy, kiedy z mężem oglądam „Przyjaciół” i wcinam ciastka? A książka w fotelu wieczorem? W takim razie jeśli to wszystko istnieje i mogę przecież nazwać ten czas wypoczynkiem, to czemu jestem niewypoczęta? Otóż stwierdziłam, że nie chodzi o to czy odpoczywam, ale m.in. JAK!

POZNAJ SAMEGO SIEBIE

Najpierw trzeba dowiedzieć się CO CIEBIE NAPRAWDĘ RELAKSUJE. Nie Twojego męża, nie Twoją przyjaciółkę i rodzinę, ale Ciebie. Co naprawdę uważasz za relaks? Zadałam kiedyś Wam to pytanie w ramach posta na fb i odpowiedzi były przeróżne. Od chodzenia na siłkę po malowanie obrazów. Wbrew pozorom odpowiedź na to stosunkowo proste pytanie okazała się dla mnie trudna (odpowiedź „dlaczego” znajdziecie w dalszej części wpisu). Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że relaksuje mnie:

  • nauka języków (taaaak!)
  • pisanie
  • czytanie
  • cisza
  • przemieszczanie się tj. chodzenie, spacer, ruch na powietrzu, wędrówka z plecakiem, zmiana miejsca
  • obserwowanie ludzi, miasta, ulicy, zachowań
  • pójście na kawę najlepiej w nowe miejsce z osobą, która mnie dobrze zna
  • rozmowy jeden na jeden
  • przyroda bez ludzi, jedynie z tymi, z którymi się dobrze czuję np. nie wystarczy, że jestem w Łebie na wydmach, jeśli jest tam dziki tłum

Wygląda na to, że jestem alienem.:) Najważniejszy jest balans. Wiadomo, że nie mogłabym być non stop sama i że potrzebuję ludzi do szczęścia, ale mówimy o tym jak JA wypoczywam, a nie reszta świata i stąd dla Was kolejna wskazówka:

WYPOCZYWAJ WG SIEBIE A NIE WG INNYCH

Tutaj właśnie miałam trudność z odpowiedzeniem sobie jak naprawdę wypoczywam, bo nagle okazało się, że część mojego wolnego czasu jest mi organizowana. Oczywiście nie jest to pod przymusem. Po prostu ktoś nagle coś zasugeruje: wspólne wyjście, serial wieczorem, wypad za miasto, etc. i ja na to przystaję, a potem nagle czuję, że wcale mnie to nie zrelaksowało. Zrobiłam bardziej coś dla innych niż dla siebie.

Najprzejrzyściej to widzę w relacji z moim mężem. Częściowo mamy podobny sposób wypoczywania, ale częściowo absolutnie nie. Dla mnie męczarnią jest leżenie i odsypianie tygodnia, dla niego poświęceniem spacer bez wyraźnego celu. Ktoś by powiedział, że przecież obie te formy spędzania czasu są wypoczynkiem: sen jak najbardziej jest potrzebny by wypocząć tak jak i spacer na świeżym powietrzu, jednak w tym momencie to nie funkcjonuje i dlatego kolejna rada:

ROZPOZNAJ CZEGO POTRZEBUJESZ W DANYM MOMENCIE

Jeżeli jestem cały tydzień w rozjazdach w ramach pracy, prawdopodobnie mój wolny czas weekendowy będzie przeciwieństwem tygodnia (chociaż niekoniecznie). Jeśli dużo czasu poświęcasz rodzinie i znajomym, będziesz może bardziej potrzebował wyciszenia. Nie umawiaj się więc na przepyszny obiad z rodziną w niedzielę, jeśli chcesz się trochę odseparować i wreszcie poczytać książkę. Odmów, by naprawdę wypocząć. Nie idź na siłę na imprezę w sobotę, bo wszyscy idą, gdy po prostu padasz na twarz po intensywnym tygodniu pracy. Zrób sobie kąpiel, zanurz się w ciepłe kapcie i posłuchaj muzyki, jeśli to Cię relaksuje. I odwrotnie. Jeśli wiesz, że mecz koszykówki z kumplami Ci dobrze zrobi na odreagowanie stresu w pracy, to zmobilizuj się i spędź z nimi czas.

LEPIEJ SAMEMU NIŻ W NIECHCIANYM TOWARZYSTWIE

Ile od tego zależy! Przynajmniej w moim wypadku! Przypomina mi się od razu pewien wyjazd ze znajomymi zagranicę podczas którego okazało się, że moje dwie koleżanki mają zupełnie inne priorytety niż reszta pięcioosobowej grupy. Myślałam, że się wykończę tak bardzo były one absorbujące, stresujące i narzucające swoje reguły. Podobnie czuła reszta grupy: po jednym dniu wszyscy mieliśmy ich dosyć i pewnie one nas też. W końcu trzeba było się rozdzielić i nie obyło się przy tym bez kłótni. Wtedy dopiero zaczęłam mój wypoczynek! Warto więc spędzać czas z osobami, które odpoczywają podobnie jak Ty. Wiem, że nigdy nie będę dobrym kompanem na wielogodzinne opalanie się na plaży ani też na typowo hotelowe wakacje. Z kolei np. na zwiedzanie, muzea, bieganie brzegiem morza, wędrówkę, śmiało możecie mnie zaprosić!

NIE OBJADAJ SIĘ I PIJ WODĘ

Ta myśl mi przyszła na wspomnienie ekstremalnych okoliczności takich jak Boże Narodzenie i Wielkanoc. Teoretycznie jest to czas wolny i w większości spędzany na wypoczywaniu… przy stole! Po trzech dniach biesiady nagle przychodzi jakaś wielka ociężałość i ospałość. Nic dziwnego, bo ze zbyt pełnym brzuchem trudno się wypoczywa. W dodatku dochodzi niezadowolenie, bo przecież po raz kolejny miały to być święta ubóstwa, a tu zamiast ubóstwa nastąpił koniec z dietą…:)To samo na co dzień. Nie wiem jak Ty, ale źle śpię, jeśli zjem za dużo na noc. Uważam, że nadmierna ilość zjadanego jedzenia ma wpływ na jakość naszego wypoczynku tak samo jak niedomiar pitej przez nas wody. Czasami wystarczy wypić kilka szklanek, by przeszedł ból głowy lub zmęczenie. Nie wspominając o tym jak istotne są:

DOTLENIENIE I RUCH

Albo jego brak. Na pewno inaczej funkcjonujesz zimą, gdy rzadziej przebywasz na dworze i inaczej latem, gdy człowiek ochoczo wychodzi z domu. Do tego zimą trujemy się dymem z kominów. Nic więc dziwnego, że, przynajmniej mi, gorzej się wypoczywa zimą. Nie jestem dotleniona, męczą mnie cztery ściany i brak światła. Wydaje mi się, że do odpowiedniego funkcjonowania potrzebujemy wyjść na świeże powietrze i zażyć trochę ruchu.

DAJ SIĘ PONIEŚĆ

Wow! Ale jak? A no tak: od czasu do czasu nie planuj. Zostaw sobie pustą przestrzeń na to, co się wydarzy i na to, na co masz ochotę. Wiem, że to brzmi co najmniej niemodnie, bo wszystko się już planuje łącznie z wypoczynkiem. Planujemy spotkania z rodziną, kawę z przyjaciółką, wstawienie prania, wakacje, wpis na blogu, telefon do klienta, obiad na jutro, ciążę i randkę. Czy nie jest to męczące? Na podstawie swoich obserwacji dostrzegam jak bardzo jestem zadaniowa. Tak mnie nauczono, że należy oscylować wokół jakiejś dającej się kontrolować konstrukcji. Tak jakby lepiej było nie dać się zaskoczyć. Planowanie, które czasem jest rzeczywiście bardzo potrzebne, czasem staje się trudnym do zrzucenia balastem. Nieustanne odhaczanie zadanek w pewnym momencie już mnie frustruje i zastanawia mnie czy ja tak zwyczajnie potrafię być tu i teraz. Pisząc „daj się ponieść” mam na myśli zaakceptowania tego dnia takim jakim jest bez względu na procent wykonanego planu. Nie kalkuluj, żyj!

CZASEM ODPUŚĆ

Bezsprzecznie powyższe hasło łączy się z poprzednią myślą, by pozwolić życiu potoczyć się. Czy będziesz kiedykolwiek pamiętał/a stosy pozmywanych naczyń? Wypolerowane okna? Czy te nerwy związane z tym, że ktoś Cię obgadał są warte Twojej energii? Czasem warto sobie trochę odpuścić, by dać sobie odpocząć (i tym samym wszystkim wokół). Może w niedzielę zamiast wykwintnego śniadania piknik na polanie w lesie i plastikowe talerzyki? Albo inne rozdzielenie zadań? Przyjechali goście, a Ciebie boli głowa i najchętniej byś sobie odpoczął/ęła. Może warto powiedzieć im, żeby pomogli przy nakryciu stołu lub by dali Ci się zdrzemnąć po obiedzie. Ludzie rozumieją więcej niż myślimy.  Czy jak nie pozmywasz, to Twój mąż się z Tobą rozwiedzie? Co się zawali? A ten kolega, który Cię obgadał, to po prostu Cię obgadał… Nigdy nikogo nie obgadałeś? Może pośmiejmy się zwyczajnie z tego. Poproszę o trochę dystansu do świata i od razu lżej.:)

BĄDŹ OFF-LINE

Żyjemy w świecie przebodźcowanym i nie odkryłam nic tutaj nowego. Często by wypocząć wystarczy wyłączyć telewizor albo komórkę. To może być trudne (dla mnie zwłaszcza to drugie), ale niekiedy warte zachodu. Naprawdę świat bez Twojej obecności na fb i gmailu też sobie poradzi, a Ty może wreszcie uzyskasz oprócz odpoczynku… więcej czasu dla siebie. Jeżeli będzie dla Ciebie zbyt obciążające oderwanie się od jakiejś aplikacji, maila, grupy na whatsappie, to warto wcześniej uprzedzić rodzinę/znajomych/pracowników, że potrzebujecie odpoczynku od mediów społecznościowych, chcecie zrobić miejsce na coś innego, wyjechaliście i nie macie ochoty wciąż relacjonować. Jeśli jest stosunkowo dużo spraw, które wymagają obecności on-line, a Ty czujesz, że naprawdę dla zdrowia psychicznego potrzebujesz się odciąć, to poproś kogoś męża/przyjaciółkę/przyjaciela, aby zajrzał od czasu do czasu na Twoją pocztę w razie gdyby tam naprawdę było coś pilnego. W pracy przecież podczas Twojej nieobecności też ktoś Cię zastępuje, czemu nie zrobić w życiu prywatnym tak samo?

MNIEJ ŚWIATŁA

Gdy byłam w Nowym Jorku, kolega, który tam mieszkał, zwierzył się, że ma problemy ze snem i potrafił wskazać tego diagnozę. Nadmiar światła w mieście. Zrozumiałam go dobitnie na Times Square, skąd musiałam jak najszybciej uciekać, bo tak mnie poraziła ilość bodźców m.in świetlnych. Co chwilę coś migało, podświetlało się, lśniło, błyszczało, rozjaśniało się…Myślałam, że oszaleję! Pobyliśmy na Times Square 5 minut i ratowaliśmy się ucieczką. To oczywiście drastyczny przykład. Taki z codzienności to np. zasypianie przed telewizorem. Jak masz dobrze spać i wypoczywać wtedy, gdy coś ciągle na Ciebie miga? I jeszcze wspomnę moje korporacyjne czasy (tak, tak było i korpo w mojej karierze)… Bóle głowy, wysuszone oczy, niespokojny sen powodowane nieustannym ślęczeniem przed monitorem i sztucznym światłem żarówki. Jeśli masz taką sytuację, proszę Cię, wyznacz sobie limit. O 21 wyłączasz wszystko, co powoduje Twoje nadszarpnięcie zdrowia. Wycisz się. Skończ ten dzień spokojny i odprężony, a nie z cieniami pod oczami od wpatrywania się w ekran.

POSTARAJ SIĘ O CODZIENNY WYPOCZYNEK

To takie działanie prewencyjne, by przed urlopem nie paść na twarz z wyczerpania. Sam wiesz jak najlepiej wypoczywasz. Może wystarczy tylko na kwadrans przymknąć oczy, skoncentrować się na danym momencie i na rozluźnieniu ciała? Pomodlić się lub pomedytować przez chwilę, by utrzymać dobrą formę. Nie wierzę, że nie potrafisz wygospodarować w ciągu 24h 30 minut, które poświecisz na swoje dobre samopoczucie. Tylko może przemyśl najpierw czy naprawdę wtedy wypoczywasz czy to nie jest kolejna rzecz z listy, wymóg wszystkich wokół lub w gruncie rzeczy coś, na co nie masz ochoty.

Jeszcze na koniec dwie rzeczy. Po pierwsze wszystko, co napisałam pochodzi z moich obserwacji, czyli z tzw. życia.:) Po drugie wpis ten dedykuję mojej mamie, która w piątek skończyła 55 lat i czuje, że ten podwójny bardzo dobry, to dla niej czas przełomu. Ten artykuł powstał z myślą o Tobie, bo wiem, że mogłabyś z niego skorzystać. Wszystkiego najlepszego! 🙂

A jeżeli podobał Ci się ten wpis, to zapraszam po więcej na:

Lub do sklepu, jeżeli interesują Cię materiały do nauki portugalskiego:

Beijos e até já!

Ania

P.S. Zdjęcia pochodzą z podróży do USA.